
Są takie miejsca, które zobaczyć warto. Są takie podróże, o których marzymy i wiemy, że leżą poza granicami naszych możliwości. Granice trzeba przesuwać i dążyć do tego, co pozornie jest nieosiągalne. Trenujący sztuki walki, również mają miejsca o szczególnym znaczeniu. Nigdy nie marzyłem o podróży do Japonii, zawsze kojarzyła mi się hałaśliwym Tokio, wielkim tempem życia, nowoczesnością. Od dziecka natomiast marzyłem o podróży do „kolebki” karate. Zawsze chciałem zobaczyć Okinawę i poczuć jej klimat. Filmy z serii „Karate Kid” rozpaliły we mnie to marzenie, chciałem móc trenować w miejscu, z którego wywodzą się najwięksi mistrzowie uprawianej przeze mnie sztuki walki. Wystarczyło zaczekać 30 lat. Było warto.